14 października 2025

Poniedziałek, 14 października 1940 roku. Niebo nad Anglią ciężkie od chmur i deszczu. Luftwaffe ogranicza działania, ale wojna w powietrzu nie zna słowa „odpoczynek”. Nawet w dniach, gdy pogoda nie sprzyja, niemieckie bombowce i rozpoznawcze Dornier’y, Heinkle i Messerschmitty szukają swoich celów. Dla RAF-u – i dla Polaków w jego szeregach – każdy start może być walką o życie.

 

Od wczesnych godzin rannych pojedyncze niemieckie samoloty przelatują nad południową i wschodnią Anglią. Rozpoznają lotniska, zrzucają bomby, testują czujność obrony. O 10:15 nalot z wysp holenderskich przelatuje nad estuarium Blackwater, zmierzając w głąb kraju – aż pod Londyn i St Albans. Nad Tamizą i East Anglią aż roi się od intruzów. W powietrzu działają też polscy myśliwcy – czujni, gotowi, zdeterminowani.

 

Jedno z dramatyczniejszych starć dnia ma miejsce nad Suffolk. Niemiecki Dornier, sprytnie pomalowany w fałszywe, brytyjskie znaki, zostaje przechwycony przez pilotów RAF-u – poruczników Czernina i Pittmana, którzy lecą na Hurricane’ach z Martlesham. Dopiero gdy samolot się odwraca, zdradzają go czarne krzyże pod skrzydłami. Polak otwiera ogień, trafia lewy silnik. Wrogowi udaje się uciec, lecz dymiąca maszyna znika nad morzem. To kolejny dzień, w którym alianckie lotnictwo pokazuje, że nie odda nieba bez walki.

 

Choć Luftwaffe unika dziś wielkich akcji dziennych, wieczorem – gdy tylko rozjaśnia się niebo i wschodzi księżyc w pełni – Niemcy ruszają do kolejnej serii nalotów. Londyn, Birmingham, Coventry, Liverpool, Preston – na te miasta spadają dziesiątki ton bomb. W Londynie giną dziesiątki cywilów: 68 osób w schronie przy Balham High Street, kolejne na stacjach Paddington i Ealing. W Coventry płoną fabryki Triumph Engineering i Alfred Herbert, pękają gazociągi, a całe kwartały miasta stają w ogniu.

 

Tego dnia RAF traci zaledwie jednego Hurricane’a – to dowód, jak skuteczna była obrona. Trzy niemieckie maszyny zostają uszkodzone. Nad Anglią nadal krążą polskie dywizjony: 303 z Northolt, 302 z Leconfield, 306 i 308 – gotowe, by przechwycić każdy nalot. W tym ponurym październikowym dniu niebo należało do nich – do ludzi, którzy nie zawahali się stanąć przeciwko przeważającym siłom, by bronić nie tylko Anglii, ale i honoru wolnej Polski.

 

Dzięki ich odwadze, tej nocy – jak wielu poprzednich i wielu następnych – Londyn nie został sam.

Bitwa o Anglię trwa.Polscy piloci z Dywizjonów 302 i 303 zapisują się złotymi zgłoskami w historii RAF-u.

Poniedziałek, 14 października 1940 r.

Towarzystwo Przyjaciół

Dąbrowy Górniczej

KONTAKT ZE MNĄ >

Towarzystwo Przyjaciół

Dąbrowy Górniczej

ul. Legionów Polskich 69     

41-300 Dąbrowa Górnicza

Strona główna | O nas | Usługi | Blog | Kontakt

Strona stworzona w kreatorze www WebWave © 2018