Świt przyniósł ze sobą deszcz, niskie chmury i mgłę nad Dover. Pogoda dawała chwilowe wytchnienie – poranne działania Luftwaffe ograniczyły się głównie do lotów rozpoznawczych wzdłuż południowego wybrzeża. Brytyjskie radary i Korpus Obserwacyjny meldowały pojedyncze maszyny nad Dover, Ramsgate czy Portsmouth. RAF skutecznie przechwytywał intruzów – Do 215 zestrzelono nad Kentem, a inny samolot rozpoznawczy rozbił się w Devon po walce z Hurricane’ami z 238. Dywizjonu.
Około południa w powietrze poderwały się Spitfire’y z 152. Dywizjonu, które starły się z bombowcami Ju 88 nad Dorset. To wtedy niemiecki as, major Wolfgang Schellmann z JG 2, odniósł swoje dziesiąte zwycięstwo, zestrzeliwując brytyjskiego myśliwca. Luftwaffe straciła jednak jeden bombowiec, a dwa kolejne uszkodzono. Reszta dnia minęła względnie spokojnie – choć nad Anglią wisiało widmo kolejnych nalotów, deszcz utrudniał działania obu stron.
Tymczasem w sztabie RAF-u toczyły się gorące dyskusje o taktyce. Wicemarszałek lotnictwa Keith Park otwarcie krytykował koncepcję „Big Wing”, lansowaną przez Leigh-Mallory’ego i Douglasa. Park wskazywał, że opóźnienia w zbieraniu dużych formacji kosztują cenny czas – w przeciwieństwie do szybkich działań mniejszych dywizjonów, które potrafiły uderzyć w porę. Spór o strategię przechwytywania miał się okazać jednym z kluczowych w całej bitwie.
Wieczorem nadciągnął prawdziwy koszmar. Od godziny 21:25 aż do świtu Niemcy prowadzili masowe bombardowania. Trasa nalotów prowadziła z Beachy Head nad Londyn do Birmingham i Coventry. Alarmy rozbrzmiewały bez przerwy – od East Anglii po południową Walię.
Najcięższe ciosy spadły na Bristol i Birmingham. W Smallheath zbombardowano zakłady broni strzeleckiej BSA, gdzie wybuchły ogromne pożary. Ucierpiała też fabryka samolotów Castle Bromwich, Dunlop Rubber Company i inne obiekty przemysłowe. Akcja gaśnicza trwała całą noc. Plymouth został zasypany bombami burzącymi i zapalającymi – od 21:35 do 4:00 zrzucono ich ponad 50, siejąc spustoszenie w całej Kornwalii.
Na północy ucierpiały Middlesbrough i Stockton-on-Tees, gdzie fałszywe alarmy o lądowaniu spadochroniarzy postawiły na nogi Gwardię Narodową. W Kent, w Gillingham, bomby zabiły co najmniej dziewięć osób, a kilkanaście domów spłonęło.
Bilans nocy był tragiczny: 37 zabitych i 102 rannych w wyniku bombardowań. RAF stracił jedynie pojedyncze maszyny, ale cywile zapłacili wysoką cenę.
27 sierpnia przeszedł do historii jako dzień względnego spokoju w powietrzu – i nocy, gdy ogień i stal znów spadły na brytyjskie miasta.
Towarzystwo Przyjaciół
Dąbrowy Górniczej
Towarzystwo Przyjaciół
Dąbrowy Górniczej
ul. Legionów Polskich 69
41-300 Dąbrowa Górnicza
Strona główna | O nas | Usługi | Blog | Kontakt
Strona stworzona w kreatorze www WebWave © 2018