09 października 2025

Niebo nad kanałem La Manche spowite chmurami i deszczem wstrzymywało niemiecką ofensywę do późnego rana, ale gdy tylko pogoda się poprawiła, nad południowo-wschodnią Anglią rozgorzało piekło. Luftwaffe prowadziła tego dnia zarówno rozpoznanie, jak i szereg zmasowanych ataków na Londyn, Kent i infrastrukturę RAF-u.

 

Już od świtu nad brytyjskim niebem pojawiały się pojedyncze Ju 88, które próbowały zebrać informacje o rozmieszczeniu sił RAF. Jeden z nich został zestrzelony nad Wash – pierwsze zwycięstwo dnia. Wkrótce potem rozpoczęły się bombardowania wybrzeża: Bexhill, Rye czy elektrownia w Stafford doświadczyły pierwszych uderzeń, choć ich skutki były niewielkie.

 

O 11:08 pojawiły się pierwsze większe formacje – 20–30 samolotów wdarło się nad południowo-wschodni Londyn. Niemieckie Bf 109 przeszły nad Gravesend i estuarium Tamizy, siejąc spustoszenie w Maidstone i Hastings. Bomby spadły również na East Ham, trafiając m.in. Memorial Hospital. Tego dnia wojna po raz kolejny uderzyła w cywilów.

 

Najcięższy nalot miał miejsce po południu. Około godziny 14:30 z rejonu Calais i Boulogne wystartowało 160–180 maszyn, które obrały kurs na wschodni Londyn. RAF rzucił do walki dziewięć dywizjonów z Grupy 11. i trzy z Grupy 12. – wśród nich polski Dywizjon 303. Wysoko nad Kentem i Tamizą rozegrały się dramatyczne pojedynki powietrzne, w których Polacy znów zapisali swoją obecność. Pomimo desperackiej obrony, bomby spadły na Royal Albert Dock i Surrey Docks, wywołując pożary i chaos w sercu brytyjskiej stolicy.

 

Zachód słońca nie przyniósł wytchnienia – przeciwnie, Niemcy rozpoczęli ataki z niskiego pułapu na lotniska i cele przemysłowe. Penrhos, Lee-on-Solent, Yeovilton i St Eval znalazły się pod ostrzałem. Gdy nadeszła noc, Luftwaffe uderzyła ponownie – głównie na Londyn, ale także na miasta przemysłowe Midlands. Bomby spadały na infrastrukturę kolejową, centrale telefoniczne i dzielnice mieszkalne. Nawet katedra św. Pawła, symbol Londynu, ucierpiała w wyniku uderzenia.

 

Bilans dnia: RAF stracił trzech pilotów, Luftwaffe – kilka maszyn, lecz kluczowe były zniszczenia i nieustanny nacisk na stolicę. Dla Londyńczyków był to kolejny dowód, że niemiecka ofensywa nie słabnie. Dla obrońców – że ich walka dopiero się zaostrza.

 

Polacy trwali na posterunku. Dywizjon 303 i inne jednostki RAF-u udowadniały, że każda godzina w powietrzu to walka o życie, ale też o wolność – nie tylko dla Anglii, ale i dla okupowanej Polski.

9 października 1940 r.

Towarzystwo Przyjaciół

Dąbrowy Górniczej

KONTAKT ZE MNĄ >

Towarzystwo Przyjaciół

Dąbrowy Górniczej

ul. Legionów Polskich 69     

41-300 Dąbrowa Górnicza

Strona główna | O nas | Usługi | Blog | Kontakt

Strona stworzona w kreatorze www WebWave © 2018