Po kilku tygodniach dramatycznych starć na niebie nad Anglią, ten dzień zapisał się jako jeden z najspokojniejszych w całej Bitwie o Anglię. Pogoda sprzyjała – poranek przyniósł czyste niebo i względny spokój. Ale była to cisza jedynie pozorna. W tle wojny dokonywał się zwrot o historycznym znaczeniu – niemieckie przygotowania do inwazji na Wyspy Brytyjskie utknęły w martwym punkcie. Bomber Command zadało już wcześniej wystarczająco dużo szkód niemieckim portom nad Kanałem La Manche, by uniemożliwić realne przeprowadzenie desantu przed nadejściem jesieni.
Rankiem na radarach pojawiły się pojedyncze maszyny rozpoznawcze Luftwaffe. O 8:23 bombowiec Ju 88 uderzył w fabrykę Hawker w Weybridge, ale wyrządził niewielkie szkody – produkcja myśliwców nie została poważnie zakłócona. Kolejne próby ataków na Ramsgate, Rye czy Hastings zakończyły się fiaskiem. O 11:40 zbombardowano obóz wojskowy w Hookwood, gdzie zginęło piętnaście osób.
Brytyjczykom udało się zestrzelić pojedyncze maszyny – Ju 88 w rejonie Tangmere i Do 17 nad Walią. Dzień jednak mijał raczej pod znakiem rozpoznania niż wielkich starć.
Dopiero o 17:50 sytuacja uległa zmianie. Radar wykrył niemal 200 niemieckich samolotów nad południową Anglią – głównie myśliwce JG 26 i JG 51. Do obrony poderwano aż dwadzieścia dywizjonów RAF, w tym legendarne „Skrzydło Duxford”. Starcie zapowiadało się na zacięte, lecz ostatecznie okazało się krótkie i mniej krwawe niż przewidywano. Adolf Galland, dowódca JG 26, zestrzelił jednego Spitfire’a z 92. dywizjonu, co było jego 37. zwycięstwem. RAF odnotował jedynie drobne straty – żaden pilot nie zginął.
Prawdziwy dramat rozgrywał się jednak po zmroku. Londyn, Liverpool i inne miasta znów znalazły się pod ciężkim ostrzałem. Wschodni Londyn stanął w płomieniach, ucierpiały doki i fabryki. W Poplar do ugaszenia pożaru potrzeba było aż 80 pomp, w West Ham płonęły młyny zbożowe i elektrownie, a w Shoreditch zawalił się łuk kolejowy. Na lotnisku w Ipswich mina spadochronowa stworzyła krater i zniszczyła kilkadziesiąt domów.
Tamtej nocy bohaterstwo pokazały nie tylko załogi RAF, ale także saperzy i cywile. Porucznik John MacMillan Stevenson Patton uratował setki istnień, odholowując bombę w bezpieczne miejsce – za co odznaczono go Krzyżem Jerzego. Inni oddali życie, rozbrajając śmiertelnie niebezpieczne miny.
Władze brytyjskie oficjalnie zezwoliły Londyńczykom na korzystanie z metra jako schronu przeciwlotniczego. Był to przełomowy krok – symbolem wytrwałości narodu, który nauczył się żyć w rytmie alarmów i bombardowań.
Choć dzień minął spokojniej, noc przypominała o jednym – Bitwa o Anglię nie była już starciem jedynie pilotów, ale także walką o przetrwanie całego społeczeństwa.
Polskie Dywizjony Myśliwskie trwały w gotowości – i choć 21 września nie zapisał się w ich kronikach wielkimi walkami, to każdy dzień dyżuru był cegiełką w murze, który powstrzymał niemiecką inwazję.
Upamiętnijmy dziś wszystkich, którzy 21 września 1940 roku czuwali nad Anglią – w powietrzu, na ziemi i w schronach. To dzięki nim wolność przetrwała najtrudniejszą próbę.
Towarzystwo Przyjaciół
Dąbrowy Górniczej
Towarzystwo Przyjaciół
Dąbrowy Górniczej
ul. Legionów Polskich 69
41-300 Dąbrowa Górnicza
Strona główna | O nas | Usługi | Blog | Kontakt
Strona stworzona w kreatorze www WebWave © 2018