Nad Europą zalega gęsta mgła, tłumiąc dźwięki silników, zacierając granice między niebem a ziemią. Dla pilotów RAF i Polaków z 302. Dywizjonu to jednak kolejny dzień nieustannego napięcia — dzień, w którym stalowe ptaki z biało-czerwonymi szachownicami znów staną do walki o wolność.
Tego ranka pierwsze niemieckie formacje – Bf 109 startujące z Pas-de-Calais – ruszyły ku Anglii. Ich celem były lotniska i obrzeża Londynu: Biggin Hill, Kenley, Dungeness. Na ich drodze stanęły Spitfire’y i Hurricane’y z dywizjonów 41., 92., 229., 253., 501., 605. i naszego – 302. Dywizjonu Myśliwskiego „Poznańskiego”. Choć Niemców było niewielu, walki były zacięte, gwałtowne i niebezpieczne.
Sierżant Wedzik został zestrzelony nad Chatham — jego Hurricane stanął w płomieniach, lecz zdołał wyskoczyć i przeżył. Dowódca dywizjonu Satchell musiał awaryjnie lądować z uszkodzonym zbiornikiem paliwa, a porucznik Maliński wykonał przymusowe lądowanie po awarii silnika na wysokości 6700 metrów. Sierżant Kosarz, wracając z patrolu, zahaczył o linę balonu zaporowego — i mimo to sprowadził samolot bezpiecznie na ziemię.
Bitwa trwała cały dzień. Nad Kentem, Hornchurch, Gravesend, Southampton, wyspą Wight i Falmouth. Na południowym wybrzeżu walczyły nasze myśliwce z kolejnymi falami He 111, Bf 110 i Bf 109. Brytyjskie bazy, jak RAF Ternhill, zostały zaatakowane i zniszczone, osiem Avro Ansonów spłonęło, zginęło pięciu ludzi.
Wieczorem niebo rozświetliły pożary. Od Londynu po Liverpool, od Birmingham po Perth — Niemcy ponownie uderzyli z powietrza. Fale bombowców Heinkel i Junkers przetoczyły się nad Wyspami, a stolica Brytanii spowita była dymem i ogniem. W Dagenham płonęły fabryki Forda i zakłady chemiczne Mays & Baker, w Lambeth eksplodowała nowa, potężna bomba o wysokiej penetracji. Nawet północna Anglia – od Shrewsbury po Perth – odczuła ciężar tej nocy.
Pomimo potężnego uderzenia Luftwaffe, RAF pozostał niepokonany. Stracono jeden samolot, lecz pilot ocalał. Niemcy utracili pięć maszyn, w tym myśliwiec porucznika Ulricha Steinhilpera z JG 52 – tego samego, który później opisał wyczerpanie i bezsilność, jaka ogarnęła niemieckich pilotów w końcówce Bitwy o Anglię.
W dziennikach Luftwaffe pojawiały się już wtedy słowa rozczarowania i bezsilności. Pilot Siegfried Bethke pisał: „Ważne rzeczy się nie wydarzyły”. Göring obiecywał szybkie zwycięstwo, ale Polacy, Brytyjczycy i alianccy lotnicy dzień po dniu udowadniali, że duch niepodległości nie da się zestrzelić.
Dziś, 16 października, pamiętamy o tych, którzy nad mglistym niebem Anglii walczyli o Polskę.O tych, którzy w kabinach Hurricane’ów i Spitfire’ów mierzyli się z przeważającymi siłami wroga. Ich odwaga i poświęcenie stały się symbolem niezłomności polskiego orła.
Towarzystwo Przyjaciół
Dąbrowy Górniczej
Towarzystwo Przyjaciół
Dąbrowy Górniczej
ul. Legionów Polskich 69
41-300 Dąbrowa Górnicza
Strona główna | O nas | Usługi | Blog | Kontakt
Strona stworzona w kreatorze www WebWave © 2018